[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cię tu zwabić? Julian Campbell: bohater FBI?
Chociaż bandziory wydawały się równie ponure jak
chrząszcze grabarze, ten z gładką skórą roześmiał się, a
drugi uśmiecłmął.
Prawdopodobnie nie zrobił pan również fortuny w bran-
ży rozrywkowej powiedział Mitch.
W branży rozrywkowej? Można to nawet uznać za praw-
dę odparł Campbell jeżeli przyjmie się elastyczną defi-
nicjÄ™ rozrywki.
Pryszczaty bandzior wyjÄ…Å‚ z kieszeni spodni plastikowÄ…
torbę na śmieci i rozłożył ją.
Ale jeżeli Anson poinformował cię, że ci dwaj dżentel-
meni są kandydatami do stanu kapłańskiego, powinienem
cię chyba ostrzec, że nie są powiedział Campbell.
Grabarzy jeszcze bardziej to ubawiło.
Bandzior z plastikową torbą włożył do niej sportową ma-
rynarkę, telefon komórkowy i inne rzeczy odebrane Mi-
tchowi. Przed wrzuceniem do niej portfela wyjÄ…Å‚ z niego go-
tówkę i przekazał ją Campbellowi. Mitch stał w miejscu i
czekał.
Trzej mężczyzni zachowywali się swobodniej niż na po-
czątku. Już go znali.
Był bratem Ansona, ale wyłącznie w sensie biologicz-
nym. Był zwierzyną łowną, nie myśliwym. Wiedzieli, że bę-
dzie posłuszny i nie stawi skutecznego oporu. Ucieknie w
głąb siebie. W końcu zacznie błagać.
Znali go, znali ludzi jego pokroju, i kiedy wszystkie rze-
czy znalazły się w torbie, bandzior wyjął kajdanki.
Mitch wyciągnął ręce do przodu, zanim go o to po-
proszono.
Mężczyzna z kajdankami się zawahał. Campbell wzru-
szył ramionami i mężczyzna założył kajdanki Mitchowi na
nadgarstki.
Wydajesz się bardzo zmęczony powiedział Camp-
bell.
Dziwne, jaki zmęczony zgodził się Mitch.
To się czasami zdarza odparł Campbell, odkłada-
jÄ…c na bok skonfiskowany pistolet.
Mitch nie próbował nawet sprawdzić kajdanek. Były cia-
sne, a łańcuszek między bransoletkami krótki.
Kiedy Campbell przeliczył czterdzieści kilka dolarów wy-
jętych z portfela Mitcha, w jego głosie zabrzmiała niemal
czułość.
Może nawet utniesz sobie drzemkę po drodze.
DokÄ…d jedziemy?
Znałem faceta, który zasnął pewnej nocy w trakcie
podobnej przejażdżki. Szkoda było go niemal budzić, kiedy
tam dojechaliśmy.
Jedzie pan z nami? zapytał Mitch.
Och nie, nie robiłem tego od lat. Zostanę tu z moimi
książkami. Nie jestem ci potrzebny. Wszystko będzie w po-
rządku. Na samym końcu wszystko jest w porządku.
Mitch przyjrzał się półkom z książkami.
Przeczytał pan jakieś?
Historyczne. Fascynuje mnie historia, to, jak prawie
nikt nie potrafi się z niej uczyć.
Pana czegoś nauczyła?
To ja jestem historiÄ…. Ja jestem tym, czego nikt nie
chce się uczyć.
DÅ‚onie Campbella, zwinne niczym u prestidigitatora,
schowały pieniądze Mitcha do własnego portfela ruchem,
którego oszczędność miała w sobie coś teatralnego.
Ci panowie zabiorÄ… ciÄ™ do pawilonu samochodowego.
Nie przez dom, ale przez ogród.
Mitch domyślił się, że służba nocne pokojówki i lokaj
albo nic nie wie o ciemnej stronie interesów Campbella,
albo udaje niewiedzÄ™.
Do widzenia, Mitch. Nic ci nie będzie. Już niedługo.
Może nawet zdrzemniesz się po drodze.
Trzymając Mitcha pod ramiona, uzbrojeni mężczyzni
wyprowadzili go z biblioteki na taras. EskortujÄ…cy go po
prawej stronie facet z pryszczatÄ… twarzÄ… wcisnÄ…Å‚ lufÄ™ pisto-
letu w jego bok, niezbyt brutalnie, wyłącznie w charakterze
przypomnienia.
Przed wyjściem na dwór Mitch obejrzał się i zobaczył, że
Campbell przygląda się tytułom książek na półce. Stał w
miejscu z uniesionym jednym biodrem niczym odpoczy-
wający po występie tancerz.
Najwyrazniej wybierał jakąś lekturę do poduszki. A może
nie do poduszki. Pająk nigdy nie śpi; podobnie jak nie śpi
historia.
Mężczyzni fachowo eskortowali Mitcha po tarasie i
schodkami na niższy taras.
W basenie leżał utopiony księżyc, blady i falujący jak
zjawa.
Idąc ogrodowymi ścieżkami, gdzie kumkały niewidoczne
żaby, mijając szeroki trawnik i wysokie krzewy pospornicy,
której koronkowe gałązki migotały niczym łuski ryb, dotarli
okrężną drogą do dużego eleganckiego budynku otoczone-
go romantycznie podświetloną loggią.
Mężczyzni przez cały czas uważnie go obserwowali.
Pędy kwitnącego nocą jaśminu oplatały kolumny loggii i
zwisały z okapu.
Mitch zaczerpnął kilka razy głęboko powietrza. Zapach
był tak ciężki i słodki, że przyprawiał o senność.
Posadzkę loggii przemierzał powoli czarny chrząszcz z
rodziny kózkowatych. Mężczyzni obeszli go razem z Mit-
chem dookoła.
W pawilonie stały przepięknie odrestaurowane samo-
chody z lat trzydziestych i czterdziestych: buicki, lincolny,
packar-dy, cadillaki, pontiaki, fordy, chevrolety, kaizery,
studebakery, a nawet jeden tucker torpedo. Wyekspono-
wano je niczym klejnoty w świetle precyzyjnie rozmieszczo-
nych reflektorów.
Nie trzymano tutaj pojazdów codziennego użytku. Zabie-
rając go do głównego garażu, ryzykowaliby pewnie, że na-
tkną się na kogoś ze służby.
Mężczyzna z pryszczatą twarzą wyjął z kieszeni zestaw
kluczyków i otworzył bagażnik granatowego chryslera
Windsora z końca lat czterdziestych.
Wskakuj.
Z tego samego powodu, dla którego nie zabili go w bib-
liotece, nie zrobiÄ… tego i tutaj. Poza tym baliby siÄ™ uszko-
dzić samochód.
Bagażnik był bardziej przestronny od tych we współczes-
nych samochodach. Mitch położył się na boku w pozycji
płodowej.
Nie możesz otworzyć klapy od środka powiedział
pryszczaty. W tamtych czasach nie mieli względu na
bezpieczeństwo dzieci.
Będziemy jechali bocznymi drogami, gdzie nikt cię nie
usłyszy oznajmił drugi. Więc nic ci nie da, jeżeli bę-
dziesz robił dużo hałasu.
Mitch nie odezwał się.
To tylko nas wkurzy powiedział pryszczaty. I u
celu potraktujemy cię gorzej, niż to konieczne.
Nie chciałbym tego.
Owszem. Nie chciałbyś.
Wolałbym, żebyśmy nie musieli tego robić powie-
dział Mitch.
No cóż mruknął ten z gładką cerą. Tak to już
bywa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl
Alan Dean Foster Commonwealth 06 The Howling Stones
Alan Dean Foster Spellsinger 02 The Hour of the Gate
Alan Dean Foster Aliens Vs Predator War
Foster, Alan Dean Spellsinger 02 The Hour of the Gate
Alan Dean Foster Obcy Decydujące Starcie
Alan Dean Foster Obcy 8 Pasazer Nostromo
Alan Dean Foster SS3 The Day of the Dissonance
Foster, Alan Dean Drowning World
Alan Dean Foster The Hour Of The Gate
Dean Foster A. Nadchodzaca burza