[ Pobierz całość w formacie PDF ]

"przygotowanie do przygotowania rozpoczęcia zgrupowania", "przygotowanie do
rozpoczęcia zgrupowania", "rozpoczęcie zgrupowania", "przygotowanie do
przygotowania do zakończenia zgrupowania" itd. A co dzień, to okazja! Gdy
niektórych chwyciła fantazja, to zrobiło się naprawdę wesoło. Jednego dnia
Andrzej Juskowiak z Tomkiem Wałdochem nawet wynajęli sobie jacht, \eby
pobawić się w wielkim stylu. Ja powiedziałem, \e w to nie wchodzę, bo na bank
zwymiotuję. Zostałem z Piotrkiem Zwierczewskim na pla\y. Zaczęliśmy sączyć
jakieś ekskluzywne drinki z ananasowych skorup i tak nas trzepnęło, \e zanim się
zorientowaliśmy... skończyła się pla\a. Gdy zaczynaliśmy tę fazę przyjmowania
trunków, mieliśmy do morza dobre pięćdziesiąt metrów. Musiało nam się dobrze
rozmawiać, bo zabrał nas przypływ!
Widząc, co się dzieje, trener Apostel oświadczył: - Panowie, zdaję sobie ze
wszystkiego sprawę. Mam tylko jedną prośbę. Tego i tego dnia wyje\d\amy z
hotelu na lotnisko. Chciałbym, aby wszyscy byli obecni.
Odprawa przedmeczowa w podobnym tonie. Apostel wiedział, \e ma do czyniania
z zespołem pieśni i tańca, a nie piłkarskim. - Przyjechaliśmy tu, \eby się nie
skompromitować - stwierdził. Miał rację. Sam sądziłem, \e jak nas złapią, wyczują
frajerów, to będę błogosławił dzień, w którym zostałem napastnikiem, a nie
obrońcą lub co gorsza bramkarzem. Nikt nie obstawiał niskiego wyniku. W
naszych przewidywaniach było tylko "od piątki w górę". I co się okazało?
Mogliśmy wygrać!
W pierwszej minucie zostałem tak ścięty w polu karnym, \e myślałem, i\ mi nogi
urwie. Takie faule powinni nagrywać dla sędziów i pokazywać - "Oto jest
wyznacznik faulu, za który trzeba dyktować jedenastkę". Oczywiście miejscowy
sędzia, Brazylijczyk, nie miał o tym pojęcia. Skończyło się wynikiem 2:1 dla
Brazylii, co mogło świadczyć o tym, i\ oni te\ mieli podobne zgrupowanie.
Niemniej trzeba przyznać, \e spotkanie nam wyszło. Brazylijskie gazety
zachwycały się "Wieszczem", pół ligi chciało go brać za ka\de pieniądze. Có\ on
tam z nimi wyprawiał! Na boisku krawaty wiązał, kręcił jak baranami, siatki
zakładał. Padali przed nim, nie wiedząc o co chodzi. Istny cyrk! Pózniej Andrzej
Juskowiak, który akurat strzelił kolejnego swojego gola, tłumaczył nam z gazet
teksty o genialnym Tomku W. Kto wie, jak to spotkanie by się skończyło, gdyby
nie mania Maćka Szczęsnego, aby stawiać obrońcę tylko przy jednym słupku.
Jeden do słupka! Gol... Co było pózniej - wiadomo. Jeden do słupka! Gol... Obie
bramki takie same!
Trener Apostel z powodu wyniku był wniebowzięty. My te\, ale szybko przeszliśmy
nad tym do porządku dziennego i wróciliśmy do zajęć w podgrupach. Roman
Kosecki jako jedyny coś nie mógł zapomnieć o meczu i ciągle przykładał sobie lód
do lekko rozbitej nogi.
- Idę, poło\ę się z tym lodem.
- Siedz, co będziesz chodził?
- Pole\ę i wrócę.
Lekko się przeliczył, bo był ju\ na tyle zmęczony, i\ z tym lodem usnął. Obudził
się po dobrych dwóch godzinach z odmro\eniem! - Jak ja się w klubie poka\ę?!
Co im powiem, \e się upiłem i usnąłem z lodem przy nodze?! - marudził. I ciągle
powtarzał, jak go boli. - Czemu mnie nie obudziliście?! Wiedzieliście, \e tak
będzie! - narzekał. Jeszcze czego, \ebym chodził i sprawdzał, czy Roman sobie
nie robi epoki lodowcowej w pokoju.
Przesympatyczne zgrupowanie w Brazylii dobiegało końca. śegnaj kraino miodem
płynąca. No, mo\e nie tylko miodem. Jeszcze przed samym wyruszeniem z hotelu
doszło do małego zamieszania - ktoś nie zapłacił za piwo! Jeśli mam być
dokładnym, ktoś nie zapłacił za kilkadziesiąt piw. Podejrzani byli młodzi
mę\czyzni, w wieku od 20 do 35 lat, widywani w biało-czerwonych dresach.
Wszyscy siedzieliśmy ju\ w autokarze, gdy nagle przybiegł kelner.
- Stop! Zaraz, nieuregulowany rachunek! - krzyknął podenerwowany.
- Uuuuuuu - rozniosło się po autokarze. My, piłkarze, nie kryliśmy oburzenia.
- A z jakiego pokoju?
- 628.
- Kto miał pokój 628?
- (cisza)
- Kto miał pokój 628?!
- Prezes Kulesza! - krzyknął ktoś.
- Ooooooooooooo - rozległo się znów w autokarze, a po twarzy pana Ryszarda
spłynął rumieniec, ale widać te\ było w oczach zaskoczenie.
- A co to za rachunek? - zapytano.
- Kilkadziesiąt piw!
- Uuuuuuuuuuuu - piłkarze kręcili głowami. - No ładnie panie prezesie, no ładnie!
Kto wie, czy właśnie wtedy Kulesza nie wydał ostatnich pieniędzy. Okazało się
bowiem, \e gdy przylecięliśmy do Belgii i znów wyszło na jaw, \e mamy czatować
na lotnisku kilkanaście godzin, dostaliśmy... jakieś drobne pieniądze i kazano
nam zjeść posiłek w McDonaldzie. I to zjeść du\o, bo nie wiadomo, kiedy będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl