[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podpity mężczyzna, który odwiózł ją wtedy do domu, protestował niemrawo, na co
Emilio zalał go potokiem hiszpańskiej wymowy i wywlókłszy z samochodu, znikł wraz z
nim w pobliskich zaroślach. Megan nie wiedziała, co działo się podczas tych pięciu mi-
nut ich nieobecności. Gdy Emilio wrócił, zdążyła już wysiąść z samochodu. Z ulgą
stwierdziła, że jego zimną furię zastąpił lodowaty spokój. Zebrała się na odwagę i spoj-
rzała mu w oczy. Emilio nadal wydawał jej się obcy. Podziękowała mu, choć w duchu
przyznała, że wolałaby innego wybawcę z okropnej sytuacji.
- Czy naprawdę zależało ci na uratowaniu?
Początkowo nie zrozumiała pytania, dopiero gdy spojrzała w jego twarz...
Malujące się na twarzy pogarda i szyderstwo wykrzywiały jego patrycjuszowskie
rysy. Megan skuliła się jak smagnięta batem. Czuła się zdruzgotana jego drwiącą miną.
Nie dość, że mężczyzna, w którym skrycie durzyła się od dziecka, był świadkiem ohyd-
nej sceny, to jeszcze podejrzewał, że ona tego chciała... Pragnęła znalezć się w tej chwili
na drugim końcu świata. Jąkała się, chcąc za wszelką cenę wytłumaczyć Emiliowi, że
jest w błędzie.
- Nie... to znaczy tak, nie możesz przecież myśleć, że tego chciałam... Ja...
- Co za idiotka z ciebie.
Nie mogąc zdecydowanie zaprzeczyć, potrząsnęła głową, walcząc z napływający-
mi do oczu łzami. Przykre słowa Emilia tylko pogarszały jej stan. Stała, modląc się w
R
L
T
duchu, żeby ziemia zechciała się pod nią rozstąpić. Nic takiego nie zaszło, więc tkwiła
przed nim bezradnie, znosząc badawczy wzrok i pogardę. Powiódł spojrzeniem po jej
sylwetce, od czubka lśniących włosów po stopy obute w pantofle na wysokim obcasie.
- Powiadasz, że tego nie chciałaś, ale twój wygląd temu przeczy. Obcisła kusa blu-
zeczka, o dżinsach nie wspominając...
Rozpamiętując przeszłe wydarzenia, Megan mimowolnie zebrała pod szyją bluzkę,
którą włożyła pod żakiet skromnego kostiumu. Miała wtedy na sobie czarny podkoszulek
z dekoltem w szpic, bo uznała, że czerń wyszczupla, i takież dżinsy w fasonie noszonym
powszechnie przez jej koleżanki.
- Czego się właściwie spodziewałaś? - spytał. - Wsiadłaś do samochodu z chłopa-
kiem, który pił alkohol... - Szyderstwo wyzwoliło w niej wybuch gniewu.
- To nie był żaden chłopak, tylko mój wykładowca!
- Czy władze uczelni pochwalają umawianie się na randki z wykładowcami? - spy-
tał lodowatym tonem.
- To nie była randka, on tylko...
- Widziałem, co to było, a jeśli masz zamiar uprawiać przypadkowy seks, to radzę
ci pamiętać, że podpici faceci rzadko używają zabezpieczenia.
- On wcale... - zaczęła ze zgrozą.
- Czy twierdzisz, że nie pił?
- Nie, ja... - W głowie miała mętlik.
Dlaczego Emilio na nią naskakiwał?
- Czy ty także piłaś? - spytał podejrzliwie.
W tym momencie doszła do głosu buntownicza natura Megan.
- A jeśli nawet wypiłam drinka, to co z tego? - warknęła, ujmując się pod boki. -
Mam prawo, skończyłam już osiemnaście lat!
- Nie chodzi o wiek, tylko o szacunek do samej siebie!
Ogłuszona niesprawiedliwością komentarzy Emilia, Megan stłumiła szloch i wrza-
snęła:
- Nie brałam udziału w orgii! To była impreza uczelniana... A zresztą co cię to ob-
chodzi? Nie jesteÅ› moim ojcem!
R
L
T
Nieoczekiwanie uznał to za przyznanie się do winy.
- A zatem piłaś! - Odchylił głowę i głęboko zaczerpnął powietrza. - Mam rację?
- Wypiłam kieliszek wina - przyznała po chwili napiętego milczenia. - Powiedzia-
łam, że wezwę taksówkę, a wtedy on zaproponował mi podwiezienie...
- Jak niby facet ma się zachować, skoro tak się ubierasz? To otwarte zaproszenie
do... do... - Emilio zakończył potokiem słów w swym ojczystym języku.
- Wyraznie powiedziałam: nie.
- Ciekawe. On mi powiedział, że byłaś chętna.
Megan z pobielałą twarzą odpędziła okropne wspomnienia i skupiła się na rozmo-
wie.
- Wolę mieć mniejszy biust, żeby żaden facet nie pomyślał sobie, że jestem chętna.
Po zaszokowanej minie Emilia poznała, że on także pamięta swoje słowa sprzed
lat. Pożałowała, że w ogóle użyła tego niezręcznego argumentu.
- Nawiązujesz do tamtego wieczoru, kiedy byłaś napastowana.
Zmiana interpretacji przykrego wydarzenia rozbawiła Megan.
- Masz na myśli sytuację, kiedy to narzucałam się facetowi? - spytała z goryczą.
Gdyby nie znała Emilia Riosa, mogłaby przysiąc, że miał zakłopotaną minę.
- Byłem tamtego wieczoru zwyczajnie wściekły. - Wściekał się właściwie przez ca-
ły weekend, od momentu kiedy Megan weszła do pokoju, pachnąc latem i świeżością i
wyglądając, jakby była dla niego stworzona.
- Nie wiedziałam o tym - przyznała.
Nawet po tak długim czasie wspomnienie całkowitej utraty opanowania było dla
Emilia wstrząsem. Pamiętał, że oczy zaszły mu purpurową mgłą i omal nie zabił faceta.
- Nie zachowałem się odpowiednio w tamtej sytuacji - mruknął, na co Megan unio-
sła pytająco brwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]