[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zerknęła na obrazy matki. Może ona również zajęłaby się malowa-
niem? Dziwne by było, gdyby nie poprosiła matki o pokazanie jej, jak pro-
wadzić pędzel i mieszać farby. A może już malowała? Kolejna rzecz, której
nie pamięta. O to również musi spytać brata. Z uśmiechem pomyślała, że
chyba niedługo trzeba będzie sporządzić listę pytań, a nawet dwie. Jedną z
pytaniami, które zamierza zadać matce, drugą zaś z takimi, na które mógłby
odpowiedzieć brat. Wypytywanie Nanny nie ma sensu. Postanowiła jednak
odwiedzić starą nianię już jutro, dowiedzieć się, czy nie miała jakichś wia-
domości od Er-linga.
O jedno w każdym razie zamierzała się zatroszczyć natychmiast po
powrocie z Bergen: obrazy matki należało powiesić. Powinny zapełnić ho-
tel i nadać mu charakter, tak jak było kiedyś. %7łyczenia ojca, by obrazy po-
zostawały w ukryciu, nie mogła spełnić. Wcześniej jednak musi spytać
matkę, czy nie chce, by któryś z nich przewieziono do Bergen.
109
R
L
Kiedy Emily zeszła na dół, Gerhard siedział na tarasie przed jadalnią
razem z państwem Klingenberg i ich córką Charlotte. Na widok Emily
wstał, ukłonił się i pocałował ją w rękę.
- Naprawdę pięknie dziś wyglądasz, Amelio. W tej sukni bardzo ci do
twarzy. - Przysunął jej krzesło i uśmiechał się, jakby był chodzącą życzli-
wością.
Charlotte poruszyła się niespokojnie, poprawiła złotą bransoletkę. Wy-
glądała na nieco zirytowaną, jak gdyby wolała, by obiad odbył się bez Emi-
ly.
- Tutaj słońce tak wcześnie zachodzi - powiedziała dość ostro. - W
pańskiej posiadłości na pewno jeszcze świeci, panie Lindemann. Uwiel-
biam wieczorne słońce, takie złociste, piękne.
- Rzeczywiście, miasto jest odwrócone na wschód, więc słońce prędko
znika - odparł Gerhard swobodnie i zwrócił się do Emily. - Przynoszę po-
zdrowienia od twojej babki. I od mej matki, oczywiście. Ma twardy orzech
do zgryzienia z powodu mojej siostry, która bardzo by chciała pracować tu,
w hotelu, i czegoś się nauczyć. Konstanse uważa, że miałaś wiele szczęścia.
Jej zdaniem na Egerhøi niewiele siÄ™ dzieje.
- Przecież pańska siostra wcale nie musi myśleć o pracy - zauważyła
pani Klingenberg, podkreślając swoje słowa gwałtowną gestykulacją. - Na
cóż młodym pannom wykształcenie? No, chyba że muszą same się utrzy-
mywać, biedaczki. Wtedy to coś zupełnie innego. Te, które nie wyjdą za
mąż, muszą zdobywać jakieś środki na życie, jeśli rodzice nie są w stanie
zapewnić im bytu. Ale są inne wyjścia niż praca. Niektóre niezamężne pan-
ny mają to szczęście, że zostają gospodyniami jakiegoś krewnego, na przy-
kład nieżonatego brata.
Emily zerknęła na Gerharda, który siedział z taką miną, jakby się
świetnie bawił. Zadrżała na myśl o życiu w roli gospodyni na łasce krew-
nych.
- Nasza Charlotte chciała uczęszczać na pensję - ciągnęła pani Klin-
genberg. - Oświadczyłam jednak wtedy mojemu mężowi, że sama mogę
nauczyć córkę wszystkiego, co powinna umieć. Od chodzenia do szkoły
młodym pannom przewraca się w głowie. Niedługo będą mówić wyłącznie
110
R
L
po francusku i konwersować na przeróżne tematy, na których wszak męż-
czyzni znajÄ… siÄ™ znacznie lepiej. Moim zdaniem tracÄ… przez to na swojej
kobiecości. Psują swoją delikatność i niszczą kobiecy wdzięk. Tak, stają się
też uparte.
Pani Klingenberg rozejrzała się, jak gdyby w oczekiwaniu na aplauz za
swoje mądre słowa. Emily zastanawiała się, do której z nieszczęśliwych
grup wspomnianych przez paniÄ… Klingenberg ona sama siÄ™ zalicza. Pewnie
do wszystkich naraz. Przecież pracuje, ma wykształcenie i z całą pewnością
nie jest zamężna.
Jej spojrzenie napotkało wzrok Gerharda i znów dostrzegła w jego
oczach błysk wesołości, nim z powagą skinął głową pani Klingenberg.
Emily miała ochotę protestować, ale się powstrzymała. Nie wolno jej za-
pominać, że pani Klingenberg jest gościem w jej hotelu.
Signe przyniosła tacę z kieliszkami i butelką. Dziewczyna miała na so-
bie prostą sukienkę z czarnego, przypominającego jedwab materiału, wy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl