[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Myślałam, że wszyscy już poszli - mruknęła przez zaciśnięte wargi. -
Pacjentów o tej porze nie ma.
Z pewnością nie będę się usprawiedliwiać, że jeszcze nie jestem gotowa,
uznała Maddy, zbierając swoje papiery.
- Pokój jest już do pani dyspozycji - oznajmiła chłodno i wyszła na
korytarz. - Pojęcia nie mam, jak Stewart z nią wytrzymuje! - Z trudem ukrywała
zdenerwowanie, opowiadajÄ…c Phyllis po powrocie do pokoju zabiegowego o
spotkaniu z paniÄ… Gumbrill.
- Mógłby ją oczywiście zwolnić, gdyby chciał, ale on jest na to za dobry.
Honor mu zresztą na to nie pozwala. Pani Gumbrill należy w pewnym sensie do
Starego Domu - tłumaczyła Phyllis, odpinając swój czepek. - Idę już. Dziękuję
ci za wzięcie dyżuru jutro rano. To będzie moja pierwsza wolna sobota od
niepamiętnych czasów. %7łyczę ci miłego weekendu.
- Nie mogę się go doczekać! - Maddy usiłowała przybrać pogodny wyraz
twarzy, choć w gruncie rzeczy myślała ze strachem o pierwszym weekendzie w
St Kellier's, który miała spędzić samotnie.
W sobotę rano nie będzie jeszcze najgorzej. Przychodnia jest otwarta od
wpół do dziewiątej do jedenastej, a Stewart ma dyżur. Ale potem? Potem
- 46 -
S
R
zostanę zupełnie sama. Przychodnia będzie pusta, chyba że czasem wpadnie
doktor Roach, który pełni dyżur przez cały weekend.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy od lat nie będzie
podczas weekendu opatrywać ran kibiców piłki nożnej, czy też w czasie
wolnym od pracy wybierać się do kina lub na przyjęcie. No i nie zobaczę ani
Fee, ani Naomi, pomyślała z żalem. Muszę do nich zadzwonić i opowiedzieć,
jak mi upłynął ten tydzień.
To dobry pomysł, ucieszyła się. Tyle mam im przecież do powiedzenia.
Już w poniedziałek, gdy dała przyjaciółkom przez telefon znać, że dojechała
szczęśliwie, wspomniała coś o Stewarcie Trellawneyu. Były zaskoczone, gdy
usłyszały, że nie jest to starszy pan, i z pewnością zechcą się teraz czegoś o nim
dowiedzieć.
O ileż łatwiej byłoby rozmawiać, siedząc obok siebie. Mogłabym wtedy
spróbować wytłumaczyć, co się ze mną dzieje, gdy pojawia się doktor
Trellawney. A tak, jeśli zacznę opowiadać, że pociąga mnie człowiek, którego
znam tylko tydzień, pomyślą chyba, że zwariowałam.
Tej nocy spała niespokojnie. Dręczyły ją dziwne sny, w których pojawiał
się Stewart Trellawney, gdy jednak obudziła się rano, nic z nich nie pamiętała.
Czuła, że jest zmęczona i niewyspana. Kręciło jej się przy tym w głowie,
a gdy usiadła w chwilę potem przed lustrem, z niezadowoleniem popatrzyła na
swoją poszarzałą twarz. Dobrze chociaż, że nie spotkam od razu Stewarta,
zaczęła się pocieszać. Na pewno będzie z samego rana zajęty.
Pomyliła się jednak! Stewart był pierwszą osobą, jaką ujrzała tego ranka.
Czekał na nią przy schodach, w tym samym miejscu co pierwszego dnia.
Przyjrzał jej się uważnie i zmarszczył czoło.
- Wygląda pani na zmęczoną - zauważył, a jego wzrok spoczął na
pobladłych wargach Maddy.
Oczami wyobrazni zobaczyła, jak nachyla się nad nią, by ją pocałować.
Na samą myśl o pocałunku zrobiła się czerwona. Czy nie o tym właśnie śniłam
- 47 -
S
R
tej nocy? Czy nie śniło mi się też, jak... Z trudem się opanowała i spojrzała mu
prosto w oczy.
- yle pani pewnie spała - zauważył cicho.
- Nie najlepiej - przyznała.
- Czy poradzi sobie pani sama?
- Oczywiście. - Zmusiła się do uśmiechu. - Phyllis mnie już we wszystko
wprowadziła, poza tym mam dzisiaj tylko kilku pacjentów.
Zdawał się nie zwracać uwagi na jej słowa. Nie spuszczał za to z niej
wzroku.
- Sobota bywa zwykle spokojna, nie licząc może pierwszej godziny,
gdyby jednak zaszła taka potrzeba, proszę wezwać pomoc.
- Na pewno tak zrobiÄ™.
I po cóż te jałowe rozmowy? Stewart nie ma chyba wątpliwości, że ona
doskonale da sobie radÄ™.
- Proszę tylko o tym pamiętać... Jeszcze coś... Przypomina pani sobie
pewnie paniÄ… Runnicorn?
- To ta pacjentka, którą wysłał pan do Penruth? I jak ona się miewa?
- Chciałem pani powiedzieć, że w przyszłym tygodniu będzie miała
wstawiony by-pass. Chyba udało nam się ją w porę hospitalizować.
- Nie nam, tylko panu.
- Powiedzmy, że wspólnym wysiłkiem. - Uśmiechnęli się do siebie
jednocześnie, a całe napięcie, jakie jeszcze przed chwilą wisiało w powietrzu,
rozpłynęło się bez śladu.
- Dziękuję za uznanie. - Maddy zerknęła na zegarek. - Och, muszę już iść.
Zaraz przyjdzie mój pierwszy pacjent i szef będzie ze mnie niezadowolony.
- To ci dopiero! - W oczach Stewarta zapaliły się iskierki. - Trudno
pewnie z tym facetem wytrzymać.
- Oj, trudno - przytaknęła i odwróciwszy się szybko, odeszła.
Była całkiem z siebie zadowolona.
- 48 -
S
R
Role się odwróciły i po raz pierwszy to ona odchodziła, nie on... Dobry
humor trwał jednak krótko. Po rozmowie ze Stewartem czuła się zmieszana i
speszona. Działo się między nimi coś dziwnego, z czym nie umiała sobie
poradzić. Czy możliwe, że domyślił się, o kim śniła tej nocy? A może to
wszystko to tylko moja bujna wyobraznia? - przyszło jej po chwili do głowy.
Nie miała czasu na rozmyślania, bo czekała na nią praca.
Przyszedł właśnie Tony Loder, wyrośnięty szesnastolatek, do zdjęcia
szwów z kolana. Zakładanie szwów należało obecnie do rzadkości, Tony miał
jednak uczulenie na klej chirurgiczny. Rana niemal się zagoiła. Jej brzegi zrosły
się doskonale z wyjątkiem małego odcinka. Maddy usunęła więc szwy, pozosta-
wiając jedynie trzy w nie zagojonym do końca miejscu.
- Chciałabym, żeby zostały jeszcze przez kilka dni - tłumaczyła,
zakładając suchy opatrunek i umocowując go bandażem elastycznym. - Przyjdz
w środę, może je wtedy usuniemy, a na razie oszczędzaj nogę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- okiemkrytyka.xlx.pl
1060. Way Margaret Zapisane w gwiazdach
Debbie Macomber Żona z ogłoszenia
Morgan Sarah Paryśź dla zakochanych
Norton Andre Sargassowa planeta
L Frank Baum Oz 06 The Emerald City of Oz
What Big Teeth You Have [Luna Werewolves Marcy Jacks
LA Banks Crimson Moon 02 Bite the Bullet
100. Matthews Jesicca Czas ukojenia