[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzrokiem, ale w końcu milczenie znów przerwał Lionel.
- Ona jest za dobra dla nas obu, Montero.
Rafe lekko skłonił głowę.
- Wiem.
- Mam nadziejÄ™.
- Lionel...
- Wszystko w porządku - uspokoił ją Rafe i zwrócił się do starszego mężczyzny. -
Cieszę się, że się rozumiemy.
Między dwoma mężczyznami właśnie zaistniało coś, czego Cairo nie rozumiała, z
czego poczuła się wykluczona.
- Zobaczymy się jutro o pierwszej - zawołał jeszcze Lionel, zanim zamknął za sobą
drzwi.
Zostali sami i Cairo natychmiast uświadomiła sobie, że wciąż nosi seksowną,
czarną sukienkę, nałożoną do ostatniej sceny, i wyrazisty, zbyt ostry makijaż.
- Wyglądam beznadziejnie. - Usiadła przed lustrem i zaczęła wacikiem usuwać
make up.
Zerknęła na odbicie Rafe'a w lustrze.
- Widziałeś sztukę? Czy przyszedłeś dopiero teraz?
R
L
T
- Wcale nie wyglądasz beznadziejnie - zapewnił ją, podchodząc bliżej. - Tak, wi-
działem sztukę. Byłaś rewelacyjna. Cudowna. Elektryzująca! Założę się, że kiedy byłaś
na scenie, nikt ani na chwilę nie oderwał od ciebie oczu.
Zarumieniła się z radości.
- Dziękuję ci za przepiękne róże.
Podał jej szampana.
- Masz jakieś kieliszki? - zapytał lekko, odkorkowując butelkę.
- Są tutaj. - Otworzyła szafkę nad toaletką. - Ale ja chyba już jestem pijana sukce-
sem - zażartowała.
Rafe podał jej kieliszek.
- Twoje zdrowie - wzniósł toast. - Za twój dzisiejszy sukces. - Upił szampana, nie
odrywajÄ…c wzroku od jej zarumienionej twarzy.
Był wprost urzeczony występem Cairo. Zawsze wiedział, że potrafi grać, ale to, co
pokazała tego wieczoru, znacznie przewyższyło wszystkie jej poprzednie role.
- Nie chcę cię pozbawiać przyjęcia. - Uśmiechnął się cierpko na odgłos zabawy
dobiegajÄ…cy z zewnÄ…trz.
- To jeszcze potrwa, zapewne całą noc - uspokoiła go ze śmiechem.
- Też tak myślę. - Pokiwał głową. - Wydawało mi się, że widziałem tu Margo i
Jeffa.
- Owszem - potwierdziła. - Są tu oboje. - Obawiam się, że nie zdołam się wyrwać
jeszcze przez następne kilka godzin - usprawiedliwiła się, pamiętając o jego zaproszeniu
na kolacjÄ™.
Domyślał się tego. Ale ta noc należała do Cairo i powinna się cieszyć każdą jej
minutÄ….
Uśmiechnął się pogodnie. Cairo nie powiedziała, że nie chce z nim iść, tylko że
dziÅ› nie da rady.
- Może wypiję teraz drinka z Margo i Jeffem, a my spotkamy się pózniej u mnie.
Skrzywiła się powątpiewaniem.
- Pózniej mogę nie być w formie.
- To położę cię do łóżka, a rano zjemy razem śniadanie.
R
L
T
Zamilkła i sącząc szampana, przetrawiała jego słowa.
Zamierzał zjeść z nią w swoim hotelu kolację, a może nawet śniadanie...
Uśmiechnęła się promiennie.
- Dlaczego po prostu nie zostaniesz na przyjęciu?
Potrząsnął głową.
- Widziałaś, co się stało jak wszedłem. Ta noc należy tylko do ciebie. Nie potrze-
bujesz Rafe'a Montero.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Twoja obecność dodałaby mi prestiżu.
Też się roześmiał.
- Cairo Vaughn ma go już wystarczająco.
Wydawał jej się odmieniony, spokojniejszy i łagodniejszy, pozbawiony sarkazmu i
charakterystycznej poprzednio surowości. Ale jej ciało dalej reagowało na jego bliskość
tak samo gwałtownie.
- Gratuluję ci tytułu reżysera roku w Cannes. - Celowo zmieniła temat.
Wiedziała z prasy, że nie odebrał nagrody osobiście. Zrobiła to w jego imieniu
asystentka.
- Dziękuję. - Skłonił głowę, ale nie spuszczał wzroku z jej twarzy. - To zjesz ze
mną pózniej kolację? Chciałbym ci coś powiedzieć. To ważne - dodał, widząc, że za-
mierza odmówić.
Niełatwo było nie ulec temu jego nowemu, łagodniejszemu wcieleniu. Był teraz
bardziej podobny do mężczyzny, którego pokochała osiem lat wcześniej...
Potrząsnęła głową.
- To chyba jednak nie najlepszy pomysł.
Podszedł bliżej, ujął jej dłoń i podniósł do ust.
- Proszę, spełnij tę moją ostatnią prośbę. Potem, jeżeli tak postanowisz, nie będę
cię już więcej niepokoił.
Była już całkowicie wytrącona z równowagi. Zdecydowana nie ulec, stanowczym
gestem odebrała mu dłoń.
- Może jednak spotkamy się jutro?
R
L
T
Uniósł pytająco jedną brew.
- Zdaje się, że jesteś już umówiona na lunch?
Do tej pory nie była pewna, czy słyszał jej całą rozmowę z Lionelem. Teraz już
wiedziała.
- Spotkajmy się popołudniu - zaproponowała. - Wracam do teatru dopiero około
siódmej.
- Skoro tak zdecydowałaś.
Nie mógł jej winić o niechęć do spotkania z nim, zwłaszcza po tym, jak ją potrak-
tował przed trzema tygodniami.
Popatrzyła na niego badawczo.
- Powiedz mi, o co chodzi?
Zastanawiał się, ile może jej wyjawić. To nie był czas ani miejsce na tę rozmowę i
nie było sensu jej teraz zaczynać.
Wyprostował się.
- Odkupienie, Cairo - powiedział. - Chodzi o odkupienie.
W jej szeroko otwartych oczach widział kwintesencję zdumienia.
- No, teraz to naprawdę mnie zaintrygowałeś - powiedziała wolno.
- Wystarczy, żeby zmienić twoje zdanie co do kolacji?
Wahała się przez moment.
- Może - przyznała w końcu ostrożnie.
Uśmiechnął się szeroko.
- Mam apartament w Ritzu. Jeśli zechcesz do mnie pózniej dołączyć...
Byłaby, delikatnie mówiąc, nierozsądna, gdyby to zrobiła i doskonale zdawała so-
bie z tego sprawę. Ale nie umiała walczyć z uczuciem do tego mężczyzny.
- Zobaczymy - powiedziała niezobowiązująco. - Ale może zrobić się pózno - do-
dała.
Hałas za drzwiami wzmagał się coraz bardziej.
- Każda pora będzie dobra.
Ogromnie zaciekawiona rozmową, nawet nie próbowała sobie wyobrazić, co Rafe
chciał jej powiedzieć. Czy jednak rzeczywiście był gotowa odwiedzić go w hotelu?
R
L
T
Jej umysł mówił twardo nie". A serce coś wręcz przeciwnego.
- Zobaczymy - powtórzyła. - A teraz, jeśli pozwolisz, chciałabym się przebrać i
dołączyć do innych.
Zdawał sobie sprawę, że nie powinien oczekiwać więcej. Zważywszy na okolicz-
ności, to i tak było więcej, niż się od początku spodziewał.
Przed ośmiu laty poczuła się zraniona wystarczająco mocno, by zakończyć ich
znajomość. Pamela była tu tylko narzędziem, ale Cairo miała zaledwie dwadzieścia lat,
za to Rafe był już wystarczająco doświadczony i znał Pamelę na tyle dobrze, by móc
przewidzieć, do czego może dojść i zapobiec wplątaniu Cairo w tę sytuację. Fakt, że w
dniu ślubu Cairo upił się i przespał z Pamelą, jeszcze skomplikował sytuację i dostarczył
Pameli więcej amunicji przeciwko Cairo.
- Jasne - powiedział teraz. - Ciesz się sukcesem i baw jak najlepiej. Zasłużyłaś na
to.
Cairo jednak nie bawiła się wcale tak dobrze, skupiona prawie wyłącznie na wcze-
śniejszej rozmowie z Rafe'em.
Dlaczego mówił o odkupieniu?
A może wcale nie chodziło o niego?
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Dochodziła trzecia rano, kiedy Rafe otworzył przed Cairo drzwi swojego hotelo-
wego apartamentu. Zdecydowanym krokiem wmaszerowała do salonu, a wyzywający
wyraz jej twarzy niespecjalnie zachęcał do kontaktów.
Z rozpuszczonymi włosami, w zielonej sukience z odkrytymi ramionami, sięgają-
cej do kolan i podkreślającej apetyczne krągłości, wyglądała rewelacyjnie. Kołysała się
lekko na wysokich obcasach, dobranych pod kolor sukienki, zielonych sandałków.
Wspaniała i bardzo pewna siebie - takie sprawiała wrażenie - i do tego wyraznie
zła. Na policzkach płonęły jej gorące rumieńce, a w oczach błyszczała niecierpliwość.
- Usiądziesz? - zaprosił.
- Nie zamierzam zostawać.
Była naprawdę zła, zauważył z przykrością. Głównie na niego, ale też trochę na
siebie za przyjście tutaj.
- Napijesz się szampana? - Wskazał butelkę, chłodzącą się w lodzie, i dwa kielisz-
ki.
- Nie, dziękuję - odmówiła. - Już mówiłam, że nie mam zamiaru zostawać. Wcze-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tlonastrone.pev.pl
486.Mortimer Carol Na południu Francji
Graham Lynne Spotkanie po latach
Bracia St Claire 03 Mortimer Carole Londyńscy prawnicy
Dwie miłości Mortimer Carole
GRD0678.Mortimer_Carole_Piosenkarka
01. Smith Karen Rose Bratnie dusze M晜źczyzna z jej snu
The Best Enemy Money Can Buy Prof.Antony C.Sutton
Courths Mahler Jadwiga Szcz晜›cie czeka na drugim brzegu