[ Pobierz całość w formacie PDF ]

u nas.
Ale najwięcej zastanawia mnie to, że te dzieci i na mróz są znacznie wytrzymalsze niż
my, starsi. Rankiem, gdy natężenie zimna wzmaga się najwięcej, dzieci rozbudzone z długie-
61
go snu wybiegają często na dwór, a nawet oddalają się znacznie, podczas gdy my odważamy
się wyjść tylko w razie ostatecznej konieczności.
Inicjatorem tych wycieczek jest zawsze Tom. Obie starsze dziewczynki wybiegajÄ… tylko
za nim, zarówno jak stary Zagraj, wiedzione, zdaje się, nawet takim samym ślepym przywią-
zaniem. Ten pies i te dziewczynki stanowią nieodstępny dwór Toma.
Myślałem początkowo, że dzieci idą się bawić w śniegu, topniejącym rychło po wscho-
dzie słońca, albo używają ślizgawki na brzegu zamarzłego w nocy morza. Ale wkrótce prze-
konałem się, że ta mała drużyna wychodziła tak rano pod przewodnictwem Toma na - polo-
wanie! Dziwna, że myśmy na ten pomysł nie wpadli! Wszystkie tutejsze zwierzęta zasypiają
na noc, zagrzebujÄ…c siÄ™ w ziemi dla ochrony przed mrozem.
Tom wyśledził to sam i przy pomocy Zagrają, który węch ma znakomity, wyszukiwał
pod śniegiem kryjówki różnych potworków i zabijał je, nim się obudziły. Mięso tutejszych
zwierzątek lądowych jest wprawdzie, jak już wspomniałem, nie do użycia, ale za to ich skóry
dostarczają nam pięknych i trwałych futerek albo rogowego materiału, wielce podobnego do
szyldkretu. Polowanie podczas dnia przedstawia wielkie trudności, gdyż zwierzęta nauczyły
się już nieufności względem nas i prześladujących je zarówno z nami psów, jakże się więc
zadziwiłem, gdy Tom przyniósł mi pewnego ranka kilkanaście skórek, wśród których parę
było świeżych, a reszta już starannie wyprawionych! Te pochodziły z dawniejszych połowów.
Chłopak widział Jak myśmy skórki, odarte z zabitych zwierząt, czyścili ostrymi muszlami i
wyprawiali solą, zbierającą się obficie nad brzegiem morza, i zrobił to wszystko na swoją
rękę, a wcale nie gorzej od nas!
Już to nie brak mu sprytu. Mając lat ośm znał już dokładnie nasze fabryki i rozumiał cel i
znaczenie każdego urządzenia, przydatność każdego narzędzia i materiału. Ja wziąłem na
siebie obowiązek nauczania go - ale do książek niewiele ma ochoty. Ciekaw jest wszystkiego,
co ma wartość praktyczną, inne rzeczy natomiast mało go obchodzą. Chciałem go nauczyć
geografii ziemskiej, historii tamecznych ludów, obeznać go z przystępnymi dla jego umysłu
arcydziełami wielkich ziemskich pisarzy, ale spostrzegłem bardzo rychło, że to zgoła nie zaj-
muje chłopca, tak ciekawego w innych kierunkach. Zrazu nie przerywałem nauki sądząc, że
zdołam w nim rozbudzić zmysł historyczny i estetyczny, a zaprzestałem usiłowań dopiero
wtedy, gdy mnie raz podczas takiej naukowej pogadanki wprost zapytał:
- Wuju, po co mi ty opowiadasz to wszystko?
Nie wiedziałem, co mu mam odrzec, bo istotnie - po co?- A on pytał znowu:
- To wszystko, o czym mi mówisz, jest podobno na Ziemi, którą, pamiętam, raz widzia-
łem podczas wycieczki jak dużą świecącą banię, a skąd ty, wuju, podobno przybyłeś tutaj -
prawda?
- Tak, to jest na Ziemi, skąd ja przybyłem i skąd w ogóle ludzie pochodzą.
Chłopak spojrzał na mnie, jakby się wahał, czy ma powiedzieć to, co myśli, a wreszcie
odezwał się z zafrasowaną miną:
- Ale ja nie wiem, wuju, czy to wszystko jest prawda...
Dotknęła mnie ta uwaga, tak zresztą naturalna u dziecka, któremu się opowiada o rze-
czach dziejących się na odległej i raz tylko przez nie widzianej planecie.
- Czy przekonałeś się kiedykolwiek, abym mówił nieprawdę?
- Nie, nie, nigdy! - zaprzeczył żywo, po czym dodał znów ciszej:
- Ale teraz nie mogę się przekonać, że mi mówisz prawdę...
WyjÄ…Å‚em z kieszeni zegarek.
- Wiesz, co to jest? zegarek... Czy myślisz, że ja albo Piotr, albo matka twoja potrafimy
zrobić taką maszynkę? Widzisz także książki, których my nie drukujemy, narzędzia astrono- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl