[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rego w ogóle nie znała. I wkrótce miała z nim jechać do
kajÄ…cy aż do szpiku koÅ›ci. W Irlandii panowaÅ‚ Å‚agodny kli­
Ameryki.
mat, nie znała takiego zimna. Osłodził je widok śniegu -
w niewyobrażalnych ilościach. Pokrywał bielą niewysokie
wzgórza, a po obu stronach drogi leżały całe jego hałdy.
Niebo też byÅ‚o tutaj inne, podobnie jak powietrze. Po namy­
śle Erin uznała, że ma prawo rozdziawiać buzię ze zdumienia.
Uśmiechnęła się, zadowolona z tego wniosku, i starała się
wchłonąć wzrokiem wszystko naraz.
Bart dotrzymał słowa i załatwił niezbędne formalności. Po
przelocie przez Atlantyk zostawił ją z rodziną kuzynki na
lotnisku w Wirginii. PożegnaÅ‚ Erin krótko, mówiÄ…c, że spo­
dziewa się ją ujrzeć za parę dni, gdy trochę się zadomowi. Nie
dodał nic więcej.
To ją rozczarowało. Jak głupia liczyła na to, że Bart okaże
więcej zadowolenia z jej przyjazdu. Z biciem serca czekała
na ten znajomy półuśmiech, błysk rozbawienia w szarych
oczach lub muśnięcie palca na swym policzku. Jednak Bart
potraktował ją tak, jak pracodawca traktuje pracownika. Cóż,
powinna pamiętać, że łączą ich właśnie takie stosunki. Nie
IRLANDZKA RÓ%7Å‚A * 65
64 & IRLANDZKA RÓ%7Å‚A
chwyciła się tym pomysłem. - Wielkie przyjęcie, prawda,
bÄ™dzie wiÄ™cej walców przy księżycu ani szaleÅ„czych uÅ›ci­
sków. Travis?
- Chyba nic nie stoi na przeszkodzie.
Czy ich pragnęła? W cichości ducha musiała przyznać, że
myślała o Barcie Loganie równie dużo, jak o przyjezdzie do - Nie chcę sprawiać wam żadnych kłopotów - wtrąciła
Stanów. Coś jej mówiło, że i on, i ten kraj są jej wielką Erin.
życiowÄ… szansÄ…. Rozum podpowiadaÅ‚, że nie powinna wiÄ…zać - JeÅ›li pozbawisz AdeliÄ™ tych kÅ‚opotów, zÅ‚amiesz jej ser­
nadziei z mężczyzną, postanowiła więc zawojować tylko ce - oświadczył Travis. - Dojeżdżamy do domu - dodał, bo
kraj. właśnie wjechali do stanu Maryland.
A byÅ‚ wyjÄ…tkowo piÄ™kny. Ciemne zarysy odlegÅ‚ych gór - Powrót jest tak samo podniecajÄ…cy jak wyjazd - stwier­
nieco przypominaÅ‚y ojczysty krajobraz, dlatego nie czuÅ‚a siÄ™ dziÅ‚a Adelia. - Brandon, jeÅ›li nie przestaniesz zaczepiać sio­
tu obco. Natomiast szum pędzących trzema pasami pojazdów stry, to aż do jutra będziesz gapił się tylko na cztery ściany
był czymś całkiem nowym i działał ekscytująco. Erin uznała swego pokoju. - Adelia westchnęła i poprawiła się na fotelu.
tÄ™ kombinacjÄ™ za bardzo interesujÄ…cÄ… i już UczyÅ‚a na wiÄ™cej - Dobrze siÄ™ czujesz? - Travis posÅ‚aÅ‚ jej zatroskane spoj­
atrakcji. rzenie.
- Ta dwójka trochÄ™ siÄ™ wierci. - Adelia uspokajajÄ…co po­
- Pamiętam mój pierwszy dzień tutaj, gdy wujek Paddy
klepała go po ręce. - Pewnie już się kłócą.
odebrał mnie z tego samego lotniska. - Adelia odwróciła się
i uÅ›miechnęła do kuzynki. - MiaÅ‚am wrażenie, że wylÄ…dowa­ - ChÄ™tnie pomogÄ™ przy dzieciach. ChciaÅ‚abym jakoÅ› zre­
łam w środku cyrku. wanżować ci się za to, że oferowałaś mi dach nad głową. -
Zdenerwowanie Erin rosło.
- PrzywyknÄ™ do tego. - Erin odpowiedziaÅ‚a Adelii uÅ›mie­
- Przecież należysz do rodziny. - Adelia wyprostowa­
chem i znów spojrzała przez okno. - I to już wkrótce, gdy
Å‚a siÄ™, gdy przejeżdżali miÄ™dzy dwoma kamiennymi filara­
tylko uwierzę, że naprawdę tu jestem.
mi. - Witaj w Royal Meadows, kuzynko. Wszystkiego naj­
- Jestem wdzięczna Bartowi. - Adelia zamruczała coś
lepszego.
uspokajajÄ…co do marudzÄ…cego Brady'ego i podaÅ‚a mu plu­
Erin nie byÅ‚a pewna, czego oczekiwaÅ‚a. NiewÄ…tpliwie cze­
szowego pieska. - Gdy jechaliśmy do Irlandii, nawet nie
goś imponującego. Nie rozczarowała się. W ostrym jak na
przyszło mi do głowy, że przywieziemy tu kogoś z rodziny.
luty słońcu śnieg iskrzył się niczym morze brylantów. Cały
Zadowolenie Erin na moment zostało zmącone lekkim
świat był biały i lśniący. Gałęzie drzew pokrywał szron, a tu
poczuciem winy.
i ówdzie wisiały na nich przezroczyste sople. Jak w bajce,
- Wiem, że to było niespodziewane, i jestem ci bardzo
pomyślała Erin i skarciła się za swoją głupotę.
zobowiązana, Adelio. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl