[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaręczynowy, a potem obrączkę. Ona zaś dostała je od człowieka, który nawet
nie dba o to, że go nie cierpi! To potworne. Gdyby nie obawa o zdrowie, a
właściwie życie dziadka, cisnęłaby Damonowi te błyskotki prosto w twarz.
Wiedziała jednak, że musi być mu posłuszna. Co gorsza, on też to wiedział.
Czuła się okropnie i nie miała siły się kłócić. Wzruszyła ramionami.
 Postaram się  westchnęła. Spojrzała na niego i ze zdumieniem odkryła,
że widzi niewyraznie. Oczy miała pełne łez. Zdobyła się jednak na sztuczny
uśmieszek.  Jednak my oboje i tak będziemy wiedzieli, co naprawdę o panu
myślę. Prawda, drogi mężu?  dokończyła drwiąco.
Mercy myślała tylko o tym, by to nieszczęsne przyjęcie wreszcie się
skończyło. Z przyklejonym na ustach wymuszonym uśmiechem przysłuchiwała
się jednym uchem zdawkowym wymianom zdań i udawała, że rozmowy z
obwieszonymi klejnotami żonami członków zarządu sprawiają jej przyjemność.
W rzeczywistości cieszył ją jedynie piękny widok. Ogromne okna oraz
częściowo przeszklony dach pozwalały podziwiać obsypane bujnym kwieciem
tropikalne rośliny. Na błękitnym niebie świecił księżyc i migotało tysiące
gwiazd, cudownie spokojne w porównaniu z otaczającym ją nieznośnym
gwarem.
Przytakiwała z roztargnieniem, gdy ktoś obok rozprawiał o najnowszych
trendach w modzie i błądziła wzrokiem po eleganckich meblach, zdradzających
dobry smak właścicieli. Luksus, lecz bez śladu przesady, pomyślała z uznaniem.
Wszystko zostało zaaranżowane z artystycznym wyczuciem, nawet
najdrobniejsze detale idealnie harmonizowały z resztą wystroju. Jednak
brakowało tu czegoś...
Już wiedziała, czego. Nie czuła tu ciepła, zwykłego ludzkiego ciepła,
które powoduje, że dom staje się naprawdę domem, a nie tylko miejscem, gdzie
się przebywa, je i śpi. Na ścianach wisiały jedynie obrazy, żadnej rodzinnej
fotografii, pamiątki, portretu, zupełnie nic. Teraz rozumiała, czemu Damon nie
kochał domu swego dzieciństwa. Ciekawe, jacy byli jego rodzice. I dlaczego
mieszkał z nimi tak krótko?
Błądziła wokół wzrokiem i przypadkiem spojrzała na głównego
antagonistę Damona, Claytona Stringmana. Dobiegający pięćdziesiątki, niski,
tęgi, o jowialnej, krągłej twarzy, wybuchał co chwila zarazliwym śmiechem,
sprawiając miłe wrażenie. Jednak, gdy podszedł do niej i wylewnie ją uściskał
już czwarty raz, zaczęła się zastanawiać, czy aby wszystko z nim w porządku.
Pomylony czy tylko roztargniony? Och, nie może myśleć o nim zle, przecież
jest po jego stronie, chce, by ktoś wreszcie utarł nosa temu zarozumiałemu
Damonowi.
Jednak musiała z niechęcią przyznać, że tej nocy to DeMorney zdobywał
punkty u bawiących tu biznesmenów. Niby nic się nie działo, mimo to czuła
wiszące w powietrzu napięcie i walkę konkurentów o władzę. Obaj próbowali
urabiać swoich popleczników, rozdając uśmiechy, posyłając wymowne
spojrzenia, rzucając tu i ówdzie odpowiednią uwagę. Dopiero teraz dotarło do
niej, że jest jedynie nic nie znaczącym pionkiem w grze o miliony dolarów.
Zauważyła, że jej pseudomąż rozmawia właśnie z tą atrakcyjną kobietą,
którą widziała już wcześniej. Wiedziała tylko tyle, że to Buffy Jakaś-tam,
wdowa po jednym z kuzynów i posiadaczka dość pokaznej liczby akcji firmy.
Damon czarował ją na wszelkie możliwe sposoby, Mercy jednak nie potrafiła
odgadnąć, czy chodzi mu o poparcie w interesach, czy też o sprawy najzupełniej
prywatne...
Trudno mu się zresztą dziwić, trzydziesto-paroletnia, ufarbowana na
platynowy blond Buffy miała figurę, jakiej nie powstydziłaby się modelka z
 Playboya . Czerwony, obcisły gorset i czarna spódnica z pęknięciem prawie do
samego biodra, wydatnie eksponowały jej wdzięki.
Zdenerwowała się. No i czemu się tak gapi na tę gruchającą parę? Ta
wesoła wdówka może tu stać nawet zupełnie naga i bezwstydnie uwodzić
Damona na oczach wszystkich, nic jej to nie obchodzi!
Poczuła ból i dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, iż dłonie ma
zaciśnięte w pięści, a paznokcie wbiły się w ciało, zostawiając czerwone ślady.
Nie, tak dalej nie można. Musi natychmiast coś zrobić, cokolwiek, bo inaczej za
chwilę zwariuje. Przeprosiła grono rozgadanych kobiet i wymknęła się pod
jakimś pretekstem. Zaczęła gorączkowo szukać spokojniejszego miejsca. Gdy
tak lawirowała między gośćmi, usłyszała znajomy głos.
 Myślę, że powinniśmy zatańczyć.
Damon uśmiechał się do niej z taką czułością, że Mercy kompletnie
oniemiała. Zanim zdążyła zdobyć się na odpowiedz, ujął ją za rękę i
poprowadził na środek parkietu. Nieduży zespół przygrywał słynne, nastrojowe
 Yesterday i kilka par kołysało się zmysłowo w rytm muzyki. Przygarnął ją
mocno do siebie.
 Rozluznij się, kochanie... Proszę nie zapominać, że szalejemy za sobą. 
Rzucił jej rozbawione, ale czułe spojrzenie.  A pani jest tak spięta jak
staroświecka dziewica w noc poślubną.
Aż się potknęła z wrażenia.
 Słucham? N-nie rozumiem. Pochylił się ku niej i szepnął:
 Przecież musimy stwarzać wrażenie, że wolelibyśmy baraszkować teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl