[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odkryła, gdzie mieszka Nick, ale nic to jej nie dało. Miała teraz do
rozwiązania kolejną zagadkę. Westchnęła rozczarowana, wróciła do
samochodu i odjechała.
ROZDZIAA SZÓSTY
Dwa dni pózniej znów polecieli rankiem nad Cotswolds i szybko
znalezli wśród wzgórz zaciszną dolinę Siad. Olivia była zachwycona.
- Tak właśnie ją sobie wyobrażałam - westchnęła rozmarzona. -
ZazdroszczÄ™ ludziom mieszkajÄ…cym w tych stronach. Ich pociechy majÄ…
cudowne dzieciństwo. Tyle przestrzeni, czyste powietrze, mnóstwo
cudownych zakątków. Wyobrażam sobie, jak pięknie jest tu latem.
- Szkoda tylko, że oglądasz wzgórza głównie z lotu ptaka albo zza szyb
samochodu - zrzędził Nick. - Powinnaś zostawić auto na poboczu i więcej
spacerować. Jak wszyscy mieszkańcy Nowego Jorku jesteś uzależniona od
swego auta.
- Przesadzasz! - obruszyła się Olivia. Nauczyła się już swobodnie
rozmawiać w helikopterze, używając słuchawek i mikrofonu. - Codziennie
rano biegam w Central Parku.
- Nie przypominam sobie.
- Kiedy do mnie przyjeżdżałeś, wstawałam pózniej niż zwykle - odparła
po chwili wahania. Gdy popatrzył na nią z ukosa, od razu spostrzegła, że
jest poirytowany.
- Rzeczywiście. Chcesz, żebym tu wylądował?
- A pójdziesz ze mną na spacer?
- Nie. - Pokręcił głową. - Idz sama. Zabrałem ze sobą stertę
dokumentów, które muszę przeczytać. Będę czekać przy maszynie.
- W takim razie lećmy dalej. Jutro przyjadę tu samochodem.
Wyjęła aparaty, żeby sfotografować widoczne na horyzoncie
miasteczka. Trochę się irytowała, bo Nick zapowiedział, że nie przeleci
nisko nad dachami domów jedynie po to, aby znalazła lepsze ujęcie.
Ważniejsze było dla niego bezpieczeństwo maszyny i spokój mieszkańców,
którzy i tak mieli dość kłopotów, bo w tych stronach roiło się od turystów.
- Muszę odwiedzić jutro te miejscowości. Z góry wyglądają prześlicznie.
- Chyba nie powinienem ci ich pokazywać - mruknął.
- Dlaczego?
- Za dużo ludzi tu przyjeżdża, a twoje artykuły będą dla nich dodatkową
zachętą. Brak nam tu jedynie amerykańskich turystów! Latem tyle jest
samochodów, że trudno przejść ulicą. W dwudziestym wieku pęd do
zwiedzania stał się istną plagą.
- Moim zdaniem, przed skonstruowaniem auta wcale nie było lepiej.
Turyści rozbijali się powozami.
- Masz kolejny artykuł! - zawołał Nick. - Napisz o
dziewiętnastowiecznych miłośnikach turystyki.
- Zaczynasz szukać dla mnie tematów! - odparła kpiąco. - Twoje
pomysły są znakomite. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała przedłużyć
pobyt, żeby opisać wszystkie miejsca i ciekawostki, które dzięki tobie
poznałam. Może zostanę zagraniczną korespondentką mojego czasopisma i
w ogóle nie wrócę do Stanów?
Nick milczał. Utkwił spojrzenie w przedniej szybie i leciał szeroką
doliną nad urokliwymi wioskami. Olivia była pewna, że następnego dnia
przyjedzie tu samochodem. Zamierzała opisać te strony w osobnym
reportażu bogato ilustrowanym zdjęciami.
- Co dalej? Avebury i Stonehenge? - spytał Nick.
- Oczywiście - odparła.
Kiwnął głową i skręcił na południe.
Gdy wylądowali w Avebury, został w helikopterze, więc sama poszła
obejrzeć kamienny krąg, który okazał się tak wielki, że wewnątrz mieściła
się wioska. Olivia była trochę rozczarowana, bo głazy nie porażały
ogromem, a część z nich się przewróciła albo starła na proch. Nic
dziwnego, skoro postawiono je tu w epoce brÄ…zu.
Nie potrafiła się skupić, bo w pobliżu było wiele współczesnych
budynków. Przeszła się po wsi i zajrzała do sklepu z pamiątkami. Uległa
nagłej zachciance i kupiła sobie różdżkę służącą do szukania wody, a
potem wróciła do Nicka.
- Co tam masz? - spytał, zerkając na papierową torbę. Gdy mu
powiedziała o swoim zakupie, stwierdził lekceważąco: - Sama różdżka nie
wystarczy. Trzeba mieć specjalne zdolności.
- Zaraz siÄ™ przekonamy, czy mam taki dar.
Przez kilka minut krążyła wokół, trzymając w ręku rozwidlony pręt.
Nick siedział na trawie i wodził za nią spojrzeniem.
- yle trzymasz różdżkę - zauważył w końcu. - Pręty mają być ustawione
poziomo. Sama siÄ™ wychyli, gdy trafisz na wodÄ™.
- Nic siÄ™ nie dzieje. Studni tu nie wykopiemy.
- Już ci mówiłem, że zle się do tego zabrałaś.
- Skoro jesteś taki mądry, pokaż mi, jak to się robi - stwierdziła
zniecierpliwiona.
Zerwał się natychmiast i podbiegi do niej.
- Musisz inaczej ułożyć ręce. - Chwycił mocno oba pałąki i polecił: -
Spróbuj sama. - Posłuchała, ale nadal kręcił nosem. W końcu stanął za nią, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl