[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jane westchnęła. Nie miała nastroju do takich rozmów.
Bill wyglądał na zatroskanego, a ona miała dość zmartwień.
- Ostrzegałam, byś tego nie robił - rzekła Ewa. - Lecz nie
będę powtarzać  a nie mówiłam". Dzieci, chodzmy przywitać
siÄ™ z Samem.
ROZDZIAA JEDENASTY
Samuel wkręcał kolejną śrubkę we framugę drzwi, gdy
kątem oka zauważył jakiś ruch. Zawsze czujny, odwrócił się
gwałtownie w chwili, gdy mała Anna zarzucała mu rączki na
szyjÄ™.
Obok kręcił się jej braciszek bardzo zainteresowany
pojemnikiem z narzędziami. Samuel odsunął młotek i obcęgi
poza zasięg rączek Benjiego. Anna opowiadała o robotach
widzianych w telewizji. Chłopczyk pytał, czy może wziąć
śrubokręt. Wszystko było takie urocze.
- Zapraszam dzieci na bułeczki - zawołała z kuchni
Frances Ann.
Samuel wziął dziewczynkę na ręce.
- Czy zjecie i moje bułeczki? - zażartował. - Od
półgodziny czułem ich zapach.
- Są z rodzynkami? - dociekał Benji.
- Witaj, Samuelu! - zawołała Ewa. - Przepraszam za
najście. Benji, jeśli ktoś cię częstuje, ładnie podziękuj albo
uprzejmie odmów, lecz nie przeprowadzaj śledztwa.
- Mamo, znalazłam Sarniego - zawołała Anna.
- Tak, kochanie.
W ciągu paru minut ustalono, że bułeczki są z rodzynkami
i Sam podzieli się nimi z dziećmi. Samuel pomyślał, że za
kilka miesięcy będzie miał własne maleństwo, nad którym
roztoczy opiekÄ™.
Frances Ann rozczarowała malców, nakazując im mycie
rÄ…k przed jedzeniem.
- Fachowo zrobione! - Ewa pochwaliła pracę Samuela.
- Drewno było stare. Nowy zamek niewiele by pomógł,
bo włamywacz kopnięciem rozwaliłby całą futrynę. Musiałem
wszystko zmienić.
- W domu zawsze jest coś do naprawy - zauważyła żona
Billa.
Samuel pomyślał, że to mu się podoba.
- Gdzie Bill? - zapytał.
- Na górze. Denerwuje swoją siostrę - odpowiedziała
wesoło Ewa. - Mówiłam mu, żeby się nie wtrącał, ale on woli
bawić się w nadopiekuńczego starszego brata.
- O!
Samuel poczuł napięcie, które próbował zamaskować
pracÄ….
- Nie aprobuje pomysłu, bym ożenił się z Jane? -
zainteresował się, świadomy, że w swoich planach musi liczyć
siÄ™ ze zdaniem rodziny narzeczonej.
- Nie w tym problem. - Ewa machnęła ręką. - Bill i ja
spotykaliśmy się ponad rok, nim się zaręczyliśmy, lecz nasza
sytuacja była inna. Moje pierwsze małżeństwo było nieudane,
a poza tym bałam się wyjść za człowieka innego wyznania.
Moja rodzina nie była tym zachwycona.
- Smithowie chyba dobrze cię przyjęli - powiedział
Samuel.
Skoro ta rodzina zaakceptowała kogoś tak różnego od nich
jak Ewa, więc może i ja mam szansę, pomyślał, choć zapewne
przyszli szwagrowie i teściowa nigdy nie poznają mojej
prawdziwej przeszłości.
- To cudowni ludzie. Wystarczyło im, że kochamy się z
Billem, a wy z Jane też chyba macie się ku sobie. Ona nie
potrafi ukrywać uczuć, prawda? Wystarczy popatrzeć, jak na
ciebie spoglÄ…da.
Zrubokręt wypadł z ręki Samuela, zadrasnąwszy mu lewą
dłoń, lecz on nawet tego nie zauważył.
- Ja... - zaczął, nie mogąc uwierzyć, że Jane jest w nim
zakochana.
Pewnie Ewa widzi to, co chce widzieć. Jane najwyżej go
pragnie. Samuel nie wiedział zbyt wiele o miłości, lecz
potrafił dostrzec namiętność.
- Och, skaleczyłeś się! - zawołała Ewa.
- Nic się nie stało - odparł, zastanawiając się nad tym, co
usłyszał.
Jeśli Jane jest naprawdę we mnie zakochana, pomyślał,
będzie moja. Tylko że zapewne spodziewa się wzajemności,
uświadomił sobie z niepokojem. Mógł wiele ofiarować tej
dziewczynie, ale nie miłość, bo nie znał tego uczucia.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ci tym gadaniem -
zaniepokoiła się Ewa.
- Nie.
W końcu to nie była jej wina, że wszystko, co
powiedziała, by dodać mu otuchy, dało zupełnie inny efekt.
- Doceniam to, co dla mnie zrobiłaś - rzekł z uśmiechem.
Po chwili wróciła Frances Ann z dziećmi. Posadziła je przy
stole i zapytała, czy Ewa nie zjadłaby słodkiej, ciepłej
bułeczki.
- Chyba dam się namówić, jeśli osoba uprawniona do
zjedzenia tych bułeczek nie ma nic przeciwko temu -
zażartowała młoda kobieta, uśmiechając się do Samuela.
Ten oczywiście się zgodził, a Frances Ann obiecała upiec
następną porcję, gdyby bułeczek zabrakło.
- Marilee już widzi w tobie zięcia, bracia Jane również cię
zaakceptują, kiedy zobaczą, że jesteś dla niej dobry - rzuciła
Ewa w drodze do kuchni. - Kiedy zostawiłam Billa z jego
siostrą, tłumaczył jej, że za mało o tobie wie. Czy to nie
głupie? Wie, ile trzeba. Miłość to może nie wszystko, ale z
pewnością jest najważniejsza.
- Oczywiście - odpowiedział spokojnie Samuel, choć
wewnątrz wszystko się w nim burzyło.
- Powinieneś opatrzyć tę rękę. Wydaje się trochę sztywna
- zauważyła Ewa.
Sztywność brała się z rany zadanej nożem, a nie ze
skaleczenia śrubokrętem. Przykręcając kolejną śrubkę, Samuel
tak się ustawił, by żona Billa nie mogła widzieć jego dłoni.
- Zajmę się tym, kiedy skończę - obiecał.
- Rozumiem, wolisz powierzyć opatrzenie rany Jane. Bill
uwielbia, kiedy siÄ™ o niego troszczÄ™.
- Jane będzie kaprysić, że znów okazałem się niezgrabny
w pracy z narzędziami - rzekł z uśmiechem Samuel.
Nie mogę ofiarować jej miłości, pomyślał, kończąc
naprawę drzwi, ale dałem jej dziecko. To musi wystarczyć.
Resztę dnia Jane spędziła na codziennych zajęciach.
Pozornie wydawało się, że jak zwykle porusza się po
Atherton. W rzeczywistości przez cały czas towarzyszył jej
niepokój.
Razem z Samuelem kupiła cebulki żonkili. Kiedy je
sadziła, on przycinał gałąz przy oknie. Wspólnie uprzątnęli
podjazd i zjedli lunch. Sporo rozmawiali. Samuel chciał
dowiedzieć się wszystkiego o Atherton.
Nie pomagało, że jej nie dotykał. Kiedy byli w
mieszkaniu, dotrzymywał obietnicy i to nie była jego wina, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl