[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego gospodyni, kobieta irytująca, niegrzeczna i nawet niezbyt ciekawa.
Jeszcze raz doszedł do wniosku, że to skutek izolacji i oderwania się
od realiów Londynu, własnej, nowo nabytej anonimowości. To wszystko
razem dawało mu złudne poczucie wolności, czego skutek był dość
opłakany.
Theo był jednak człowiekiem czynu i zamierzał działać. Jeśli jego
ciało dawało mu znać, że po okresie żałoby powraca znów do życia, chciał
odpowiedzieć na zew. Fakt, że jego partnerką miała być kobieta, na którą
w innych okolicznościach nawet by nie spojrzał, mógł być korzystny. Nie
było tu niebezpieczeństwa żadnego trwałego związku.
Działali na siebie fizycznie i na tym koniec. Podniecała go myśl, że
Sophie go nie lubi i zaczął myśleć o tym, żeby jak najszybciej ją uwieść.
Mało uwagi poświęcił ewentualnej roli samej Sophie w tym planie.
Wiedział instynktownie, że go pragnęła, i to mu wystarczało.
Otworzył drzwi na oścież i powitał Sophie przewrotnym uśmiechem.
- Co za niespodzianka - rzucił ironicznie. - Może się czegoś
napijesz?
Sophie jednak zatrzymała się w holu, nie zdejmując kurtki.
- Nie, dziękuję - odpowiedziała. - Przyszłam cię tylko uprzedzić, że
jutro będzie przerwa w dostawie prądu. Tylko przez parę godzin, ale nie
będziesz wtedy mógł używać komputera ani żadnych innych urządzeń.
Zaśmiała się nerwowo, podczas gdy on przyglądał jej się spod
zmrużonych powiek. Chciała się wycofać, ale zagradzał jej drogę.
49
R S
Wyglądał przy tym na zupełnie odprężonego, w przeciwieństwie do niej.
Może nawet zdążył już zapomnieć o tym drobnym incydencie, który im się
przydarzył.
To przypuszczenie sprawiło jej ulgę.
- Powinieneś zapisać swój tekst w komputerze - poradziła.
Theo jednak nie ruszał się z miejsca. Skoro podjął już plan, nie mógł
pozwolić, żeby mu teraz uciekła. Poczucie winy zastąpiła w nim już
słodycz uwodzenia. Gdyby dwa tygodnie temu ktoś powiedział mu, że
będzie w ten sposób patrzył na kobietę, chybaby go znokautował za obrazę
pamięci zmarłej narzeczonej.
Zbliżył się do Sophie; odsunęła się płochliwie jak mały kociak.
Czego ta dziewczyna się bała? Jego dotknięcia czy samej siebie?
- Boisz się mnie? - zapytał bez ogródek.
- Nie! Niby dlaczego?
- Bo kiedy się ostatnio widzieliśmy, sytuacja trochę wymknęła się
spod kontroli... Nikt z nas tego nie planował.
Sophie była ponętna, lecz wydawała się też skrajnie naiwna i
niedoświadczona.
- Wolałabym o tym nie mówić - wydusiła.
- A ja przeciwnie - rzekł Theo łagodnie.
Teraz stał tuż przy niej i nadal zagradzał jej drogę ucieczki. A zresztą
w pewien sposób rzucił jej wyzwanie i nie mogła tak po prostu uciec.
- Dlaczego? - zapytała nieswoim głosem.
- Posłuchaj, a może napijemy się kawy? - zaproponował jakby nigdy
nic. - Przyrzekam, że cię nie dotknę... o ile oczywiście sama nie zechcesz...
Była to propozycja wypowiedziana cichym głosem. Sophie nagle
uświadomiła sobie, że Theo z pewnością z niej kpi. Miał ją za naiwną i
50
R S
może bawiło go, że ją nabiera. Było w nim coś z drapieżnika, a przecież
drapieżniki lubią bawić się swoimi ofiarami, zanim je pożrą.
Ta myśl nawet ją rozbawiła, lecz kiedy napotkała wzrok Thea,
przeszedł ją dreszcz.
- Bardzo zabawne - skwitowała niepewnie.
Theo jednak grał swoją rolę znakomicie; wiedział, że nie może
Sophie spłoszyć. Uwiedzenie tej dziewczyny stało się dla niego nagle
celem najważniejszym, jego przejściowym ratunkiem, przebłyskiem
normalności.
Wiedział oczywiście, że nic na siłę. Przez głowę przebiegła mu myśl
o powrocie do Londynu, do codziennej rutyny i do dawnych układów.
Zastanawiał się, czy wolność, którą tu odnalazł, będzie trwała także po
powrocie do zwyczajnego życia.
Chociaż i tu myślał o Elenie, jej wspomnienie już go nie
prześladowało.
Skierował się do salonu, mając nadzieję, że Sophie pójdzie za nim,
ale stała w miejscu jak przyrośnięta do podłogi.
- Dlaczego nie wejdziesz dalej? Zapewniam cię, że nie gryzę.
- Powiedziałam ci, że nie mam zamiaru roztrząsać dalej tego
incydentu.
Theo patrzył na nią i podziwiał jej upór. Była czerwona z
zażenowania, ale trwała przy swoim.
- Musimy o tym porozmawiać - zaoponował.
- Dlaczego?
Przy tak oczywistym braku współdziałania z jej strony zaczął czuć
się bezsilny.
51
R S
- Dlatego... - szybko poszukał względnie przekonującego argumentu
- ...że jesteś gospodynią tego domu. Musimy się od czasu do czasu
widywać i dlatego powinniśmy otwarcie porozmawiać o tym, co się
zdarzyło, żeby oczyścić atmosferę.
Sophie nie widziała takiej potrzeby, lecz jednocześnie miała
świadomość, że jeszcze żaden mężczyzna nie działał na nią tak mocno.
Rozmowa z nim w ogóle nie była łatwa, ale rozmowa na temat seksu w
szczególności.
- Coś jednak między nami się stało - zauważył.
- Tak, ale ja jestem gotowa całkowicie o tym zapomnieć.
Theo przyjął tę deklarację milczeniem. W jego dawnym świecie, w
beztroskich czasach przed Eleną, potrafił flirtować z kobietami z
mistrzowską wirtuozerią. Było to zawsze doświadczenie przyjemne dla
obu stron. Leniwa rozmowa o seksie, okraszona wymownymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl