[ Pobierz całość w formacie PDF ]

(wychodzi:)
ARNAJOS
(woła ku Odysowi)
Kto tam!?
183
ODYS
(zatrzymuje siÄ™)
(milczy).
ARNAJOS
(podbiega ku Odysowi)
Kto tu?!  Kogo ty wleczesz?
ODYS
(spokojnie, stojÄ…c na drodze Arnajosa)
Ciebie tak powlekÄ™,
ino mi nie zejdz z drogi.
ARNAJOS
(krzyczy)
Pies!  Szalony!
(Nawołuje ku dworowi)
Hej, ludzie!   Trup w okolu!
(Ze dworu wybiega:)
MEDON
(ku Arnajowi)
Co tu?!  Wrzeszczysz czego?
(Ku Odysowi)
Kto tu jest?
ODYS
(stojÄ…c nieporuszenie)
(spokojnie:)
Nikt.
(WskazujÄ…c trupa Medonowi)
MEDON
(cofajÄ…c siÄ™)
Zabójca!
ODYS
(spokojnie)
Ot, dla ptactwa ścierwo.
MEDON
(woła ku dworowi)
Hej! Chłopcy! 
184
SAUDZY
(ze dworu zbiegajÄ… siÄ™).
MEDON
(wskazuje Odysa)
Brać go w dyby!
ODYS
(porzucił był trupa)
(stoi z pałą w rękach)
(woła)
Pałą! Kto się waży!
SAUDZY
(cofajÄ… siÄ™).
ODYS
(woła)
Mój jest dom!  Jestem Odys!  Stoję tu na straży
praw moich!  Psy do jamy! Z czyjegoście śmiecia
tu siÄ™ zwlekli  precz, zasiÄ™!!
ARNAJOS
BÅ‚azen!
MEDON
Obłąkany!
SAUGA
(poglÄ…dajÄ…c ku trupowi)
Zbójca!
(Rozpoznaje trupa z daleka)
Filojtios pastuch!  Czerep ma rozbity.
CiÄ…Å‚ go lagÄ….
(Biegnie we dwór)
(tejże samej chwili)
(z wrót dworu)
(wychodzi:)
ANTINOOS'
(bezmyślnie)
Co tu jest?  Gdzie ten Odys?
185
GACHOWIE
(wybiegajÄ… gromadÄ…)
(patrzÄ… siÄ™).
ANTINOOS
(wybucha śmiechem).
GACHOWIE
(ZmiejÄ… siÄ™).
ANTINOOS
(patrzÄ…c w Odysa)
(w śmiechu)
Odys! Jaki piękny!
Cha cha cha!  Zwoje włosów utrefione błotem.
(Do gachów)
Wiedzcież go do małżonki, w łoże!
ARNAJOS
(rzuca kością w Odysa)
Naści, gachu!
Na poczęstunek!  Pies psu kości rzuca.
(Do otoczenia)
Patrzcie!  Zabił pastucha! 
(Wskazuje trupa)
To trup Filojtiosa.
Legł, roztrzaskany łeb.
(Wskazuje Odysa)
To jego dzieło!
(ChowajÄ…c siÄ™ za drugich)
Jak przymilkł  że nas ujrzał tylu  ?
Stracił mowę!
ANTINOOS
(do Odysa)
(obojętnie)
CoÅ› za jeden?
ODYS
(milczy).
ARNAJOS
(szyderczo)
Niemowa! A szczekał tu na mnie!
186
MEDON
(wraca do dworu).
ANTINOOS
(do Odysa)
(obojętnie)
Cóżeś szczekał?
ODYS
(milczy).
MELANTIOS
(spoza rzędu gachów)
(rzuca kość na głowę Odysa)
ODYS
(siÄ™ uchyla)
(lecz jest uderzon kością w ramię).
GACHOWIE
(śmieją się)
EURYMACHOS
(obojętnie)
Dajcie mu spokój  jakiś powsinoga
nie lada  gdy potrafił tu wejść i sam sobie
drogę otworzył pałą.
(Dowcipnie)
Podajcie mu wina!
ARNAJOS
(występując)
(w oburzeniu:)
A! na to nie pozwolę!  Wina dawać jemu?
Już lepiej mnie dać wina.  Dla mnie wina nie ma,
a jak zbój pierwszy lepszy i złodziej się jawi,
co mu krew ze szat ciecze  to siÄ™ go Å‚askawi
i co mnie się należy...
EURYMACHOS
(przerywa dowcipnie)
Boś złodziej domowy!
187
ARNAJOS
(z goryczÄ…)
(do Eurymacha)
I komuż mnie przymawiać?
ANTINOOS
(tknięty)
(ostro)
(do Arnajosa)
Co?!
(Do Eurymacha)
(drwiÄ…co)
Słyszysz, co mówi?
Ciebie nazwał złodziejem! Cha cha cha!
(Zmieje siÄ™)
Wyborne!
(Do Arnajosa)
(w Zmiechu)
Czyśmy także złodzieje?
ARNAJOS
(zaniepokojony)
Nie, nie powiedziałem.
Nic nie mówię, lecz trudno, bym miał patrzeć na to,
jak on będzie pił wino  co mnie się należy.
(Filozoficznie)
I za co? - Za co pić ma wino ten  ladaco!
ANTINOOS
(wskazujÄ…c trupa)
Już pokazał, co umie.
ARNAJOS
(z wyższością)
Zbój!
ANTINOOS
(wskazujÄ…c trupa)
Tęgi i świeży!
(Do Arnajosa)
(z lekceważeniem)
A ty byś to potrafił?
EURYMACHOS
(sprytnie)
A niech się spróbują!
188
ANTINOOS
(ucieszony, zaciekawiony)
Doskonale!  Będziemy mieli widowisko.
(KpiÄ…c)
A niech wprzódy, przed walką rodowe nazwisko
wypowiedzÄ…!
EURYMACHOS
(do gachów i sług)
Do koła!
GACHOWIE
(stają, koło zamykając).
ARNAJOS i ODYS
(znalezli siÄ™ w kole otoczeni).
ARNAJOS
(stojÄ…c przeciw)
(ku Odysowi)
(kpiÄ…c, wola)
Z jakiego ty rodu?
ODYS
(milczy).
(We drzwiach dworu zjawia siÄ™:)
TELEMAK
(zatrzymał się we wrotach).
ARNAJOS
(dostrzegł go)
(woła ku niemu)
Hola! Panie!
(DrwiÄ…co)
Znalazłem twojego rodzica!
(Wskazuje Odysa)
Ten podlec śmiał wziąć imię Odysa!
TELEMAK
(wbiega na podwórze).
189
ANTINOOS
(zatrzymujÄ…c Telemaka)
(przed czołem gachów)
O, hola!
Przypatrz mu siÄ™ z daleka. 
TELEMAK
(patrzy w Odysa)
(zrozumiał, że mają walczyć z Arnajem).
ANTINOOS
Poznajesz? Twa wola
uznać  jego za ojca.
(Szyderczo)
My się wtedy skłonim
i uznamy go panem.  Po pańsku wygląda!
Popatrz na jego czoło, oczy   na kędziory:
błoto z nich kształtnie spływa, jak lepiona glina.
Przypatrz siÄ™: czy do Zeusa, czy do Apollina
podobien? 
(Objaśniając)
Właśnie mamy z nim zabawę:
Jezli siÄ™ mieni Odys, niech wygra swÄ… sprawÄ™.
będą się bić w kułaki.
(Wskazuje Arnajosa)
Arnajos siÄ™ boi.
Tylko patrz  jak z daleka, na uboczu stoi
i ogląda się wkoło.
(Do Arnajosa)
Zakład stawiam za cię:
Jezli wygrasz, do ciebie będę mówić:  bracie .
Jezli przegrasz  to przydam w pysk na strony obie.
(Wzgardliwie)
Tchórz jesteś  patrzcie  jak się po łbie skrobie.
EURYMACHOS
(wskazujÄ…c Odysa)
(zastanowił się]
Podoba mi siÄ™ zuch.
TELEMAK
(poza Eurymachem)
(chcąc przejść w środek koła)
Niechaj nań spojrzę.
190
ANTINOOS
(rozbawiony)
(zagradzajÄ…c drogÄ™ Telemakowi)
(wskazuje Odysa z daleka)
Odys  wszak żywy Odys! 
(WstrzymujÄ…c Telemaka)
Nie bliżej  patrz z dala.
(PatrzÄ…c w Odysa)
(do Telemaka)
Patrz, w ciebie wpija ślepie  nas ślepiem obala.
Zamknęliśmy tu koło  pozostaniem w kole.
Po wieczerzy jesteśmy  nim się pocznie taniec,
będzie bitka  a który zwycięży narwaniec,
wnijdzie w izbę zwycięzcą z wawrzynem na czole.
TELEMAK
Antinoju, uprzednie sprawiasz widowisko,
że się dwaj zmocują nędzarze.
Niechże ten, co mojego ojca wziął nazwisko,
być się godnym imienia pokaże.
Niechaj zwycięży sam  a podścielisko
złote, wezgłowie złote sam podać mu każę,
iż gościem moim jest  jako wy goście.
ANTINOOS
Serce nic ci nie mówi?
TELEMAK
(mieni siÄ™)
O, serce dziś w nędzy.
Ojciec  mój ojciec  upodlon  z żebraki,
włóczęga! Ja bym zdolen w nim ojca widzieć
(wskazuje Odysa)
i weń uznałbym ojca  byle się tu jawił,
tu przed mymi oczyma  on jeden kochany,
choćby taki, jak w śpiewie pieśniarza przeklęty,
jeszcze dla mnie to ojciec i pan mój jest święty.
Nie szarpajcie mi serca  nie kpijcie we śmiechu.
Ojca będę czcił zawdy  w przekleństwie czy grzechu,
i ojca czekał zawdy  aż wróci  powróci
i was, zwycięski idąc  precz za dom wyrzuci.
ANTINOOS
(do Eurymacha)
Patrzaj się.  Co Telemak?  Jak się przeistoczył?
On na nas siÄ™ porywa?
191
TELEMAK
Bo wy drwicie ze mnie.
ANTINOOS
A widno, że się dąsasz i dąsasz daremnie.
A jeśliśmy w gościnie  to gościny prawo!
Zdobyliśmy je sami  a kto prawo łamie,
ten panem być nie może tu  i Bogom kłamie.
Przeciw Bogom siÄ™ rzucasz? Bogi siÄ™ upomnÄ….
Może to właśnie za tę myśl, tobie przypomną,
Odys do dom nie wrócił, że łamał gościny
prawa, srom w domy nosił i deptał świętości
cudze  nie uszanował nigdy nic w człowieku,
jedynie korzyść swoją brał  to Bóg go karze
i pewno za to, nie za co innego
Bóg ten Odysa precz wygnał z dziedziny.
A jezli syn na drogę wstępuje tę samą,
to tak skończy, jak Odys  precz  pod cudzą bramą!
Gdziekolwiek Odys jest  ten człek nie kłamie:
DziÅ› jest taki,
(wskazujÄ…c Odysa)
kto prawo gościny połamie!
O ziemio. jeszcze żywie w ludziach duch szlachetny,
który wie to i czuje, że praw ziemi wszędy
używać może każdy porówno i sytno,
jako że wszystkim jest, co bożym darem;
zaś nie wydzierstwem jest  w wesołej spójni
żyjąc, jako my żyjem w Odysowym dworze, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl